Listopadowy poranek na Maderze otulał mnie delikatnym ciepłem. Mglisty zapach kwiatów mieszał się z wilgocią powietrza, a słońce leniwie przeciskało się przez konary stuletniego drzewa. To drzewo, tak jak otaczający je ogród, było świadkiem niezliczonych historii, należąc do posiadłości i hotelu Quintinha São João w Funchal. Trzymając pod pachą szorstką matę do jogi, czułam, że za chwilę stanie się częścią mojej własnej opowieści.
Od roku mata towarzyszyła mi w samotnych próbach rozciągania ciała. Tym razem jednak wszystko miało być inne. Po raz pierwszy dołączyłam do prawdziwych zajęć z jogą, prowadzonych przez Freddie – nauczycielkę, której ścieżki jogiczne wiodły przez Indie, Bali, Sri Lankę, Kostarykę… Czułam się gotowa, ale i nieco onieśmielona. Piętnaścioro innych uczestników, lekki szum budowy w oddali, a przede wszystkim – język angielski i portugalski, w którym miały padać instrukcje.
Kiedy rozłożyłam matę pod tym majestatycznym drzewem, poczułam spokój. Moje ciało i umysł, spragnione harmonii, znalazły ukojenie w delikatnym kołysaniu liści i śpiewie ptaków. Każda nowa pozycja była dla mnie odkryciem – nauką pokory, cierpliwości i uważności. Spokojny oddech prowadził moje ruchy, pozwalając mi wsłuchać się w siebie. Nie było miejsca na presję czy perfekcję – tylko na bycie tu i teraz.
Słońce ogrzewało skórę, wiatr delikatnie rozwiewał włosy, a ja chłonęłam każdą chwilę. Medytacja na zakończenie zajęć sprawiła, że czas jakby się zatrzymał. Freddie prowadziła nas przez nią z taką naturalnością, jakby robiła to od zawsze – i może rzeczywiście tak było. Otworzyłam oczy z poczuciem spokoju i wdzięczności.
Czy to w pokoju, ogrodzie, czy na ulubionej wyspie polecam małą ucieczkę od świata rzeczywistego i zagłębienie się w siebie dzięki jodze 🙂





Do przemyślenia
Jeśli planujesz zajęcia jogi prowadzone w obcym języku, warto wcześniej zapoznać się z podstawowymi pojęciami i nazwami asan. A jeśli coś pozostanie niejasne – zawsze można obserwować prowadzącą i innych uczestników. Joga jest uniwersalnym językiem ciała i duszy.
W różnych zakątkach świata można spotkać szkoły jogi prowadzone przez nauczycieli wędrujących między plażami, hotelami i salami zajęć. Kiedy już raz się spróbuje, trudno przestać. Po tych pierwszych zajęciach pod maderskim drzewem, przyszły kolejne – na Bali, w Tajlandii, w Polsce… Zazwyczaj praktykuję na plaży, przy basenie lub w zaciszu mieszkania. Jogować można wszędzie, wystarczy tylko rozejrzeć się dookoła.
Praktykowanie wdzięczności i świadomego ruchu to idealny sposób na rozpoczęcie dnia, który – jak często bywa – okazuje się później naprawdę udany.
brak komentarzy